wydaje mi się, że doktor stwierdził u niego jakąś chorobę (może od tego pyłu padającego z kominów), stąd późniejsze wymioty. To powoduje, że naszła go jakaś nostalgia i zastanawia się nad swoim życiem. Dzwoni do żony w środku nocy co dla tak zdyscyplinowanego, zorganizowanego jak w zegarku oficera jest trochę dziwne i nie pasuje do jego charakteru. I mówi jej jaki jest dumny, że ich nazwiskiem nazwali operację. A kiedy potem idzie po schodach myśli o tym co po sobie zostawi, jak ludzie go zapamiętają i to co zrobił. I wtedy ukazuje mu się ta przyszłość. Ale mimo to, kontynuuje.
Doktor mówił, że wszystko jest dobrze. Ja myślę, że wymioty były na tle psychicznym z powodu tłumionych od lat emocji. Twórcy filmu dali zbyt duże pole do domysłów, nie sugerując żadnej interpretacji.
A mnie się jego zachowanie skojarzyło z tym, że został powieszony za swoje zbrodnie. Jakieś wizję przyszłości miał?
Obawiam się, że, jak ktoś tu napisal: najwyżej się schlal i zrobiło mu się niedobrze. Jeśli reżyser chciał wskazać na jakąś psychosomatyczna dolegliwość związana z wypieraniem zbrodni, to byłoby słabe. Naziści nie mieli skrupułów, nie mieli sumienia, nie mieli refleksji.
Z kolei ja mam pomysł,że wymioty były spowodowane zbyt dużymi emocjami,że będzie miał teraz takie zadanie na dużą skalę. Był po prostu mocno podekscytowany,że w końcu doszedł na szczyt i został "doceniony" za swoje "zasługi". To jest człowiek,który karmi się pochlebstwem i zachwytami innych nad sobą, jest dumny ze swojego stanowiska,a jego myśli skierowane są na cel (w rozmowie z żoną mówi o tym,że nie byłoby łatwo w takiej dużej sali wszystkich zagazować).
Nie da się latami mordować ludzi na skalę przemysłową bez uszczerbku na zdrowiu. Zbrodniarz był zdziwiony bo pozornie nic mu przecież nie doskwierało a jednak, miał somatyczne dolegliwości.
co za bzdury. poza tym po co w ogóle nad tym sie zastanawiać? nad życiem sadysty, mordercy i podczłowieka Rudolfa Hössa?!
Moim zdaniem to wymioty spowodowane stresem
Miałem identyczne wymioty rano przed pracą (bardziej takie plucie), która mnie bardzo stresowała. Tylko, że ja co najwyżej mogłem nie zdążyć przed deadlinem oprogramowania w IT w korpo, a Hoess bał się, że nie zdąży zamordować 700 000 żydów z Węgier. To pokazuje jak obojętne dla niego było mordowanie ludzi - co najwyżej stres, że będzie musiał się tłumaczyć z niewykonanego zadania. No i właśnie o tym jest ten film - jak bardzo można być obojętnym na mordowanie niewinnych