Zapewne istnieją piękniejsze filmy, podobnie jak istnieją zawsze piękniejsze kobiety :) Dla mnie Has dokonał czegoś niezwykłego; to co stworzył jest równie niesamowite jak powieść. Bo w powieści jest niby logiczny koniec, podczas gdy z treści filmu to nie wynika. Koniec "Rękopisu znalezionego w Saragossie" to dla mnie słowa Van Vordena: "A teraz, skoro już wszystko wiem, powiedzcie mi, ale naprawdę: KIM JESTEŚCIE?... No właśnie; kim jesteśmy? Czy mamy jakiś wpływ na historię własnego życia, czy jesteśmy tylko marionetkami obserwowanymi przez Stwórcę? A czy Stwórca istnieje? A jeśli nie to ... tu chyba już brakuje ludzkiej wyobraźni ...