PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=902}
8,0 32 540
ocen
8,0 10 1 32540
8,7 31
ocen krytyków
Rękopis znaleziony w Saragossie
powrót do forum filmu Rękopis znaleziony w Saragossie

Szkatułkowy, trzygodzinny gigant polskiej kinematografii, który przez wielu uznawany jest za jeden z najlepszych polskich filmów fantasy. Chodzą nawet słuchy, że Scorsese i Coppola zachwycają się tym dziełem. I mają rację ci, którzy twierdzą,że taki film mógł powstać jedynie w Polsce. Bo jedynie w Polsce reżyser rzuca na dwa krzesła koc i każe widzom wierzyć, że jest to zamek pełen szlachciców, dam w opałach i dzielnych kawalerów. Budzi podziw jedynie fakt, że pomimo wielu wątków historie zazębiają się i to całkiem znośnie, a przedsięwzięcie miało miejsce w PRL. Reszta to tanie środki pół amatorskie, włączając w to aktorów, którzy grają tak nudne i pozbawione ikry sieroty, że ciężko uwierzyć, że ktoś taki mógł kiedykolwiek i w jakiejkolwiek rzeczywistości żyć w Hiszpanii. Do tego dochodzą zdjęcia w jednym plenerze (jakieś trawiaste wzgórza usiane głazami), paskudna scenografia (zamki, stodoły, domy, dworki - wszystko jakby jedynie odkurzone i z powrzucanymi do środka rekwizytami), głupiutkie przygody (które niby poruszają wątek nadnaturalny -duchy- ale jest on tak głupi, prostacki i śmieszny, że nie nie spełnia nawet roli poetyckiego ujęcia w ramy fantastyczne postaci szatana, kusiciela, duchów, demonów czy jak to tam autor nazywa). Brakuje tylko,aby na rekwizytach były znaczki made in China, a aktorzy jeszcze bardziej się wydurniali i bezczelnie uwydatniali niedoróbki ( Pieczka mrugający oczami pod opaską i to OBYDWOMA!). Jeszcze pół biedy, gdyby historia była warta opowiadania, jednak ta snuta jest przez bite 3 godziny, bez polotu, co kilka minut otwiera się coraz to nowy wątek, który jest coraz to bardziej nudny, nie realizujący znamion ani przygody, ani horroru, ani poetyki w twardym znaczeniu - alegorie, hiperbole, satyra i tego rodzaju pierdoły.
Polska mega produkcja z lat 60 okazała się tym, czego najbardziej się bałem - niedopracowanym, ciężkostrawnym, rozwleczonym w nieskończoność, miernym pod względem reżyserii dziegdziem. Szkoda, że tak wielu z pobłażaniem patrzy na ten film i usprawiedliwia go, bo "czasy na to nie pozwalały". Jasne,że pozwalały, ale jak się w co drugiej scenie umieszcza te same plastikowe czaszki to nie ma się co dziwić, że fuszerkę się odwala. Docenię, ale wtedy,gdy ktoś mi powie za co, konkretnie, bo na razie nie mogę choćbym chciał. A może właśnie złym kluczem posłużyłem się podczas oglądania? Może miałem pochłonąć się surrealistycznej wizji Hasa? Zrobię to następnym razem, chociaż wątpię,aby przysłoniło to samą treść, która przywodzi mi na myśl szkolne przedstawienie pisane przez nauczycielkę polskiego podczas przerwy na kawę. A może nie kupiłem tego jako komedii? Ale jak tu się śmiać z ponad 50 letnich sucharów?(Pieczka opętany-wyjący, Inkwizycja wyproszona, bo przyszli nie w porę, jezu...)

PS: Zaczynałem go kilka razy, zraził mnie do polskich filmów sprzed 20 lat i to mocno, Has ma u mnie potwornego minusa, nie prędko sięgnę po cokolwiek z jego filmografii

ocenił(a) film na 10
katedra

Totalne wypociny ten twoj komentarz rodem "made in china".

kinomax123

Dlaczego "wypociny"? W przeciwieństwie do Ciebie ocena użytkownika "katedry" jest obszernie uzasadniona. Również nie znajduję w tym filmie aż takich powodów do zachwytów, jakie mu towarzyszą. MInimalistyczna scenografia akurat mi nie przeszkadza - zakładam, że takie mogły być założenia (choćby wynikające z możliwości). Poszczególne sceny mogą mi się podobać, Niektóre jednak kuleją. Film, jako całość, nie zachwyca.

ocenił(a) film na 6
kinomax123

Kinomax123 wklepał kilka wyrazów jak na chińską metkę, a sam pisze o "made in china". Czizys.
Mnie akurat plany, wzgórki, skałki, koc narzucony na krzesło się podobały, tworząc fajny klimat.
Natomiast gra aktorska, brak ikry tych hiszpańskich poczciwinek, przygódki, dziewicze romansiki z charyzmą konika morskiego wprawiały mnie coraz bardziej w rozdrażnienie.
Kiedyś to pewnie była formalna fabularnie orgia, (apropos, kobiety przepiękne w tym filmie) ale nie wszystko po latach się broni niestety czy stety.

ocenił(a) film na 10
oversight

Ja pisze Made in China o komentarzu "katedra"czytaj chlopie ze zrozumieniem albo w ogóle !A to co ty wklepales tutaj jako komentarz o slabej grze aktorskiej najlepszych Polskich aktorow w historii "dziewiczych romansikach"itd ubawilo mnie jakbym czytal recenzje pieciolatka!

ocenił(a) film na 6
oversight

kinomax123 przecie widzę że "katedra" a nie "bazylika" ;)
Czy to czasem nie Ty winneś coś nad rozumieniem popracować?
Gościu wyargumentował czemu mu się film nie podoba, ale Tobie to przeszkadza, natomiast ze swojej asocjacji kilku wyrazowej, jesteś jak najbardziej zadowolony.
Nie napisałem że gra aktorska była "słaba", może czytaj nie tak rano bo się spieszysz do pracy.
Chodzi mi o jej anachronizm. Mogę mieć takie zdanie?
Natomiast jeśli mówić o grze "słabej", to faktycznie F. Pieczka jako Opętany Paszeko to po prostu tragiczny. Nie wklejaj tylu wykrzykników bo Ci żyłka pęknie ;)
Natomiast wciskaj czasem alt do polskich znaków, natomiast "polskich" pisz się z małej, to przymiotnik.
Ja rozumiem że napisałem uszczypliwy komentarz, jednak już "ty" to nawet kawalerom i seniorom z "Rękopisu..." by się mniej to spodobało ;)
Choć jeśli jesteś wprawiony w czytaniu recenzji pięciolatków, może zinternacjonalizowałeś niektóre trendy i trzeba to traktować z przymrużeniem oka.

ocenił(a) film na 10
oversight

Nie slin sie koles bo ci wara do kolana sie przyklei,a nad rozumieniem to ty popracuj bo widac do rozumu masz bardzo daleko,no ale takie Orly jak ty tez tu sie zdarzaja.A co do jezyka i znakow to moja sprawa w jaki sposob pisze i nie ma to zwiazku z komentarzem do filmu tak wiec pal gume leszczu!

ocenił(a) film na 6
kinomax123

Tak jak myślałem, chowałeś się tam gdzie bociany pionowo startują i słońce jest kijkiem podparte.
Jak jesteś taki "Polski" z dużej litery, nie kaleczyłbyś języka polskiego.
Twoja sprawa jak piszesz - niestety tych wszystkich którzy mają wątpliwą przyjemność to czytać TEŻ.
Pewnie tego też nie ogarniesz po kres żywota swego.
Jedyna "wara" którą winneś kojarzyć ze słownika, to "wara" od wypowiadania się.
Kup sobie brzęczek i na "tak" naciskaj raz, na "nie" dwa razy i wierz mi że ludziom wystarczy.
Z jakim leszczem to jedź lepiej na targ sprzedać, zarobić na lekcje polskiego, tylko bacz cobyś się koniem o mgłę nie zabił.
Co do powiedzenia masz na temat filmu to pewnie nikt się nigdy nie dowie, za to bezczelnych komentarzy z których nic nie wynika, krytykanctwa masz pewno w zanadrzu worek bez dna. Także życzę ludziom zdrówka do dźwigania sążnych Twych opinii.
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! masz tu wykrzykników, wszystkie Twoje.

ocenił(a) film na 10
oversight

No jestem pod wrazeniem tych twoich wypocin Ooooooo!Pokory czlowieku,pokory bo to co piszesz i twoja kultura sprowadza sie do obory (chyba twoj dom)a nie komentowania arcydziel filmowych jakim bez watpienia jest ten film.Ale ten film przerasta widocznie twoj umysl o ktorym mam watpliwe zdanie.I wlacz enter zeby sobie glowe zresetowac.

ocenił(a) film na 3
katedra

widziałem to samo

ocenił(a) film na 10
katedra

1. Scorsese, Coppola i kilku innych amerykańskich reżyserów sfinansowało rekonstrukcję cyfrową "Rękopisu" w USA. Więc może coś w nim jest? :)
2. "Dwa krzesła i koc", "trawiaste wzgórza usiane głazami"? Scenografia jest "w stylu" tamtej epoki, która właśnie taka była; trochę teatralna i trochę kiczowata. A te "trawiaste wzgórza" to okolice Olsztyna koło Częstochowy. Hiszpanie nie chcieli uwierzyć że było to kręcone w Polsce bo te krajobrazy są bardzo podobne do części Hiszpanii w których toczy się akcja filmu. A o tym kawałku Polski; "Zaraz za Rudą wjechali w kraj tak przedziwny, że Dago nie mógł otrząsnąć się z zachwytu. Widział to piękno a zarazem odczuwał jakąś niezrozumiałą grozę. ... ów przedziwny kraj ciągnie się do Karakowa. Zwapniałe szkielety wypełniały dawne doliny i utworzyły wzgórza. Strumienie ginęły, by o kilka stajań nagle wytrysnąć spod skał. Wapienne skały tworzyły kopiaste białe wzgórza porośnięte karłowatą sosną. A między skałami spotykało się strome wąwozy, zapadliska i jaskinie, gdzie mieszkało tysiące krwiożerczych nietoperzy śpiących za dnia, lecz nocą szukających krwi ludzkiej. W dzień zaś krążyły nad rumowiskami skalnymi ogromne orły zdolne porwać dziecko lub jagnię ... (Z.Nienacki "Ja Dago").
3. "wątek nadnaturalny ... głupi, prostacki i śmieszny ..." Przecież właśnie taki ma być. To wszystko jest na niby, to tyko van Worden wierzy w te historie. Prawdziwy sens tkwi w zdaniu wypowiedzianym przez van Wordena kiedy dowiedział się że wszystko było przedstawieniem; "A teraz kiedy wszystko już wiem, powiedzcie mi, ale tak naprawdę; KIM JESTEŚCIE !?"
4. To nie jest komedia. Skłaniałbym się raczej to nazwania tego filmu tragikomedią. Albo nawet tragedią. Bo dużo tam takich nieistotnych na co dzień pytań; Kim właściwie jesteśmy? Czy Świat jaki postrzegamy jest naprawdę światem realnym? I co, albo Kto kieruje naszym losem?

ocenił(a) film na 10
Witek_9

PS. Jeśli jesteś młody to wróć do tego filmu za kilka lat. Jeśli masz już "swoje lata" to trudno ...

ocenił(a) film na 6
Witek_9

Film akurat mnie rozczarował, choć całość znośna powiedzmy.
Nie wiem czy jestem wystarczająco "starszy", mam 32 lata, natomiast Twa rada jest zabawna, bo w tym filmie ci aktorzy mieli tak mało ikry, jak i sam sposób opowiedzenia tych perypetii, że wydaje mi się że trzeba zaczekać do wieku impotencji by się on spodobał ;)

ocenił(a) film na 10
Witek_9

Tak,wystarczy dać czas , a za pięć ,dziesięć lat inaczej odbierze ten film. Będąc jeszcze gołowąsem obejrzałem Rękopis.Wytrzymałem bodajże 15-20 minut.Po dłuższym czasie jeszcze raz spróbowałem,i zostałem wbity w fotel.Najlepszy jak dla mnie, film na chandrę.Zdecydowanie bym odradzał oglądanie ludziom do 25 roku życia.

ocenił(a) film na 3
Witek_9

Skoro tak uważają to szczęść im boże

3. W takim razie film zamierzał być zły, a nie była to jedynie wpadka

ocenił(a) film na 10
katedra

Nie wiem jaki zamierzał być ( jeśli film może coś zamierzać ). W każdym razie zakupiła go Biblioteka Kongresu USA do zbioru najwybitniejszych filmów w historii kina.

ocenił(a) film na 3
Witek_9

No to pogratulować im zbiorów. Już jestem przyzwyczajony do tego,że Jankesi nie mają zbyt dobrego gustu

katedra

Niby to nie wypada odwoływać się do gustów recenzentów, ale skoro zacząłeś już krytykować jankesów za gust z ciekawości zobaczyłem co lubi nasz tak wymagający krytyk, I wszystko stało się prostsze, kino dla dzieci. Hass to po prostu kino nie dla Ciebie, aż dziwię się że zabrałeś się za oglądanie czegoś tak odległego od swoich zainteresowań. I nie będę uzasadniał czemu mi się akurat Rękopis podoba, a Iron Mana muszę oglądać w niewielkich dawkach bo organizm nie daje rady znieść całości w jednej dawce, nie jestem krytykiem, coś oglądam z przyjemnością a coś innego bez, lub wręcz nie jestem w stanie obejrzeć do końca, jak to piszesz używamy innych kluczy, ten od Klopsików, Iron Mana czy Madagaskaru nie jest odpowiedni do Rękopisu, i nie pisze tego złośliwie, czy też uważam Twoje ulubione filmy za nic nie warte, wręcz przeciwnie, to sprawnie zrobione kino rozrywkowe, dla (a jakże) tych prostych jak ich określasz jankesów, do obejrzenia i zapomnienia.


ocenił(a) film na 3
soplic68

Też lubię takie kino, co nie znaczy,że te 8 10/10 to wszystkie moje najwyższe oceny, więc musiałbyś zobaczyć inne,aby wysuwać takie wnioski. Jeśli Rękopisy są tak dobre to również powinny być uniwersalne i trafiać do każdego widza. Mi nie przeszkadza,że nie są rozrywką, przecież nie jestem zamknięty na jeden gatunek. Mi przeszkadza w tym filmie wszystko, co chyba już raczej napisałem. I nie jestem krytykiem, tak samo po zmianie żarówki nie staję się elektrykiem,a po wyniesieniu śmieci śmieciarzem

ocenił(a) film na 3
soplic68

Ponadto wiele z tych animacji i produktów nie jest przeznaczonych jedynie dla dzieci. Łudząca może tu być oprawa wizualna i ogólne mylenie bajek z animacjami. Nawet animacje Disneya sprzed 70 lat były robione dla dorosłych

ocenił(a) film na 6
Witek_9

Film akurat mnie rozczarował, choć całość ma swoje zalety i powiedzmy że pierwsza część była zajmującą.
Niestety z czasem manieryczność tego obrazka zaczęła dokuczać jak kamień w bucie.
Nie wiem czy jestem wystarczająco "starszy", mam 32 lata, natomiast Twa rada jest zabawna, bo w tym filmie ci aktorzy mieli tak mało ikry, jak i sam sposób opowiedzenia tych perypetii, że wydaje mi się że trzeba zaczekać do wieku impotencji by się on spodobał ;)
Scorsese sfinansował remastering, ale nie ma osób odpornych w 100% na sentymentalizm :)
Też to jest taki styl aktorski który nie przemówi do współczesnego widza bardzo.
Także jest mnóstwo dzieł w całej szerokości sztuki które kiedyś będąc powiedzmy kamieniem milowym dziś się kruszyć poczęły. Nie wszystko marmur na wieki.
W Bibliotece Kongresu USA nie zasiada zapewne wiele młodszych osób i tak jak napisałem, to co za ich młodości powodowało zachwyt z uwagi na, kontekstu powstania, czas, wprowadzenie nowych standardów, przez młodych nie jest doceniane ze względu na to że oni/my widzieli takie zabiegi już wcześniej w filmach nowszych, które notabene mogły czerpać formalnie z tamtego filmu.
I forma ma to do siebie, że kiedyś będąc prekursorką całych nurtów wielu wypadkach zamienia się w anachronizm a wtedy już film broni jego - nazwę to - dusza.
Czynniki inne i bliskie z różnych względów widzowi młodemu.
"Rękopis..." moim zdaniem się nie broni w wielu miejscach po latach.
Ale to tylko moje zdanie.

ocenił(a) film na 10
katedra

Pan Pieczka chłopczyku!
PS Dam sobie rękę uciąć że czaszki były prawdziwe a plastikowe to są filmy którym dajesz 10.

ocenił(a) film na 3
tomekefi

Dam sobie rękę uciąć,że były plastikowe jak gra Pieczki;)

ocenił(a) film na 10
katedra

Gra Pieczki plastikowa?Albo jestes na poziomie Muminkow albo trollujesz?To kino cie przerasta i genialne aktorstwo tych wspanialych aktorow również.

ocenił(a) film na 3
kinomax123

Racja,dobry argument

ocenił(a) film na 3
katedra

Popieram :)

ocenił(a) film na 10
katedra

Parę recenzji napisałeś nieźle ,aż milo się czytało , lecz tu trochę się zawiodłem. Maznąłeś "kilka" słów ,miało chyba być mądrze a wyszły idiotyczne brednie. Raczej nie powinieneś się zabierać do oglądania starszych filmów.Daj sobie spokój z produkcjami od 1980 w dół.

ocenił(a) film na 3
kalifkol

To nie recenzja:)

ocenił(a) film na 10
katedra

A kto mówi ze tu napisałeś recenzje ?

ocenił(a) film na 3
kalifkol

No bo nie rozumiem porównania. To miało być maźnięte, to luźna notka z mojego blogu.
A ze starych filmów nie zrezygnuję, a nuż trafi się coś godnego uwagi

ocenił(a) film na 10
katedra

PS. obyś bracie prędko nie sięgał po pisanie komentarzy. AHo!

ocenił(a) film na 3
Qinch

Dziękuję, jak zwykle konstruktywna polemika;) Ahoj/

katedra

Ja zrozumiałem (tak mi się wydaje) ten film dopiero za trzecim razem, za pierwszym razem znudzony wyłączyłem po godzinie oglądania. Uważam, że trochę upraszczasz ten film i próbujesz być na siłę kontrowersyjny.
Aktorzy wtedy tak grali, bo taki był styl grania w Polsce lat 60, taki był obowiązujący kanon. Dzisiaj gra się inaczej. To nie jest powód do obiektywnej krytyki. Można oceniać grę poszczególnych aktorów w tym filmie tylko na tle tamtych czasów. I nie był to styl grania bez ikry jak to określiłeś. Był właśnie trochę przerysowany, teatralny- aktorzy deklamowali swoje teksty przed kamerą a nie kamera była między nimi jak robi się obecnie. Może Ty to oceniłeś jako nudną grę. Wg mnie trochę bezbarwnie wyszedł Van Worden i Rebecca. Może to wina aktorów a może tak były napisane te postaci. Nigdy nie byłem pod wrażeniem gry Cybulskiego ale widziałem z nim tylko dwa filmy.
Jeżeli wg Ciebie Pieczka gra nieudolnie obłąkanego, to może niedokładnie obejrzałeś film? Paszeko- postać grana przez Pieczkę, tylko udaje obłąkanego przed Van Wordenem. Zresztą, skąd przeciętny widz może wiedzieć jak zachowuje się obłąkany? Czy obłąkany nie może zachowywać się karykaturalnie, nie może wyć a po chwili normalnie mówić? A jeśli nawet mruga okiem pod przepaską to co z tego? Ja tego nie zauważyłem, a jeśli tak to tylko drobne przeoczenie, które nie ma wpływu na odbiór filmu.
Nie rozumiem Twoich zarzutów wobec scenografii. Jak dla mnie to jeden z głównych atutów filmu. Zakurzone i zaniedbane gospody, zamki, zajazdy. To wszystko wygląda naturalnie a nie sterylnie jakby to dzisiaj zrobiono, dopiero co wymalowane. Scenografie pełne rekwizytów, barokowe: świece, mięsiwo, winogrona, kielichy, klejnoty, umeblowanie, ubiory, konie, szpady, makieta fragmentu Madrytu. To wszystko robi wrażenie i na pewno nie było robione niewielkim kosztem a buduje klimat filmu- może uroda aktorów (ze zrozumiałych względów) nie jest typowo hiszpańska ale poza tym mnie osobiście scenografia przenosi do Hiszpanii tamtych czasów. Jedynie plenery tych gór są trochę nieprzekonywujące i mam wrażenie jakby wszystko działo się w jednym miejscu. Ale każdy film ma swoje ograniczenia.
Nie odbieram tego filmu jako komedii, choć jest momentami zabawny. Na pewno jest to film intelektualny i zrobiony przez intelektualistów. Dzisiaj raczej nie tworzy się już tak wymagających filmów. Wymagających skupienia, wrażliwości, to na pewno nie jest film dla każdego- "gotowe danie do strawienia". Nie oczekuj od "Rękopisu..." funkcji stricte rozrywkowej, to raczej sztuka.

ocenił(a) film na 3
mipal_2

Krytyka nie ma być obiektywna, nawet się o to nie starałem i nie staram, bo coś takiego nie istnieje.
Skoro taki był styl grania w takich czasach, to był to zły styl i dobrze się stało, że kino polskie odeszło od teatru. Kino może i się z niego wywodzi, ale nad ekspresyjne gesty i deklamowane dialogi to jednak jest krok w tył.
Nie, nie chodzi mi o jego zachowanie, ale o jego charakteryzację z bazaru, która jest tak zła, że widać pod nią aktora. I w tym momencie kurtyna opada i widzę jedynie faceta, który udaje obłąkanego, a nie obłąkanego.
To wygląda raczej na: "Jedziemy do Książa, siądziecie na tronach i będziecie udawać, że tu mieszkacie". Niestety to widać, że siedzą w skansenach i muzeach albo zwyczajnych ruinach. No, ale jaki kraj takie kino epickie, prawda?
Nie oczekiwałem rozrywki, oczekiwałem dobrego, rzetelnie zrobionego filmu, w którym przewijają się elementy cechujące raczej dzieła zza wielkiej wody aniżeli polskie kino postu i półśrodków.

katedra

Wydaje mi się, że w taki teatralny sposób w mniejszym lub większym stopniu grano wtedy także na zachodzie Europy czy w USA. Po prostu kino cały czas ewoluuje- kiedyś to była bardziej sztuka a aktorzy to byli artyści- tworzyli kreacje. Dzisiaj kino ma maksymalnie udawać rzeczywistość- kamera z ręki, aktorzy zwyczajnie rozmawiają. Może jest to wierniejsze rzeczywistości ale mniej piękne. Myślę, że życie kołem się toczy i jeszcze wrócimy do teatralnych gestów- to chyba trochę moda.
Paszeko tylko udawał obłąkanego przed Alfonsem i to udawanie miało być widoczne- jeśli tak to odebrałeś to plus dla Pieczki.
Ja nie odebrałem scenografii jako skansenu i sztuczności w nim aktorów. tak jak napisałem- scenografie nie wyglądają na atrapy- mają swoją głębię, rekwizyty drugiego planu. Pomieszczenia są brudne jakby nikt w nich nie mieszkał albo właśnie jakby były intensywnie użytkowane. Może to wyglądać trochę jak sceny w książce lub w teatrze ale takie są prawidła filmu- film tylko udaje rzeczywistość.
Ten film to trochę bajka dla dorosłych, ale jak najbardziej zrobiony profesjonalnie- rzetelny, spójny, kompletny może jak na dzisiejsze czasy trochę zbyt nużący (początek filmu) ale to raczej wada dzisiejszego widza, że oczekuje samej akcji, konkretów, że chce mieć wszystko powiedziane wprost. Ja zresztą nie twierdzę, że ten film to arcydzieło bez wad.
Naprawdę uważasz, że polskie kino to post i półśrodki? Myślę, że żaden amerykański film nie powstydziłby się takich scenografii jak w "Rękopisie...". Takich z pietyzmem stworzonych kostiumów, rekwizytów, takich kreacji aktorskich. Czy Amerykanin ze swoją powierzchowną wrażliwością mógłby zagrać Europejczyka? W Ameryce to musiałaby być albo patetyczna superprodukcja z dużym budżetem i wtedy film poszedłby w efekciarstwo żeby przyciągnąć masy albo nie powstałby wcale. Pokaż mi film amerykański jak np. "Potop" w którym użyto takiej ilości statystów, koni, takiej masy wojsk? Osobiście nie widziałem filmu który dorównywałby "Potopowi " w scenach batalistycznych. Te sceny swoim ogromem powalają na kolana. To jest właśnie ten polski "barokowy" post i półśrodki. Obejrzy sobie "Ziemię obiecaną" Andrzeja Wajdy. Jak piękny wizualnie jest ten film, kręcony w autentycznych lokacjach. Twój przytyk dotyczyć może więc współczesnego polskiego kina ale nie jego całego dorobku.

ocenił(a) film na 3
mipal_2

Dlatego większość aktorskich kreacji sprzed dekad mi się nie podoba i nie kupuję "odgrywania roli". Dużo bardziej wolę "wchodzenie w rolę". Dlatego doceniam Blow-Up z 1966, a nie lubię Wstrętu Polańskiego.
Niestety widziałem, co potrafi człowiek stworzyć na potrzeby filmu m.in. scenografię do Legendy Ridleya Scotta, no, ale prościej i taniej jest pojechać w miejsce, gdzie trawa sobie rośnie, a nie ją sadzić w studio. No i w naszym kręgu kulturowym, a konkretnie w słowiańskich klimatach "matki Polszy" wszystko trąci kiczem i takim staropolskim dziadowaniem. Oglądasz podróż szlachcica, który niby jest w Hiszpanii, ale takiej koło Radomia.
Tu raczej nie chodzi o akcję i mało wymagającego widza. Długi format zarezerwowany jest dla filmów większych niż życie, w których jest tyle wątków, postaci i bohaterów, że nie można go skrócić. W Rękopisach można było, wręcz należało, w Szatańskim tangu również. Ale to filmy z czasów, w których twórcy mieli za dużo materiału do sklecenia i nikt nic nie wycinał, bo mieli na to czas i nie dybało nad nimi wielkie studio. No i przede wszystkim w trzy godziny, gdy człowiek już się naogląda tego przedstawienia, wszelkie niedoróbki widoczne są już po kilku sekundach trwania sceny. Zbyt chałupniczo jest to zrobione i zbyt rozciągnięte w czasie, aby mogło udawać Lawrence'a z Arabii.
Myślę, że wiele filmów robionych w studiu zjada na śniadanie Rękopisy. Pojechać w plener i kręcić to jeszcze nie rozmach, nawet Kubrick o tym wiedział kręcąc Barry'ego Lyndona, dlatego jego film broni się przede wszystkim formalnie. W Rękopisach jest tzw. styl zerowy. Ten film mógł nakręcić każdy wszędzie, wygląda jak Czterej pancerni, Jak Rozpętałem II WŚ albo Krzyżacy. Kręcono, byleby kręcić, bez stylu, bez pomysłu, tylko z pocztówką z Hollywood na kolanach. Na Potop odpowiadam Władcą Pierścieni i Ben Hurem w kwestiach technicznych i batalistycznych, mimo iż Potopu nie widziałem, jednak mam głęboką wiarę w ikony kina amerykańskiego spod znaku epickości.
Oczywiście, że mój przytyk dotyczy wycinka kina. Nie mam problemu z polskimi produkcjami, nawet tymi starej daty. Mam problem z rupieciami, zdziadziałymi i zakurzonymi ramotkami:)

katedra

Ale to przecież właśnie Amerykanie ze wszystkiego robią kicz. Wszystko upraszczają, robią czarno białe, lekkostrawne żeby było przyswajalne przez przeciętnego amerykańskiego zjadacza prażonej kukurydzy. Amerykanie posługują się schematami, pocztówkami jak to określiłeś. Myślę, że Has i ludzie jego pokolenia więcej wiedzieli o Hiszpanach i Hiszpanii niż współcześni im Amerykanie mimo izolacji Polski w PRLu. Europejczyk lepiej zrozumie innego Europejczyka Tylko to widać w szczegółach, mentalność, zachowanie- kino amerykańskie skupiłoby się na powierzchowności- gitara, ubiór. Amerykanie robią dobre kino, treściwe, konkretne, także ambitne ale pod swój typ wrażliwości czyli dość schematyczne, powierzchowne. Oni wszystko przerabiają na fast-food.
Tak, na Zachodzie wszystko robi się profesjonalnie a Polacy to mistrzowie improwizacji ale liczy się końcowy efekt. Dla mnie wrażenia po obejrzeniu "Rękopisu..." są bardzo dobre i nie ma dla mnie znaczenia czy sceny kręcono pod Radomiem, Częstochową czy w Sierra Morena, bo to jest sprawa drugorzędna. Ja "kupuję" ten hiszpański klimat, który nie jest przerysowany. W Hiszpanii ten film też był nagradzany czyli nie jest źle. Zresztą Amerykanie wszystkich swoich filmów też nie kręcą w oryginalnych lokacjach a niektóre sceny zalatują improwizacją więc też nie są tacy idealni.
Starego "Ben Hura" nie pamiętam a nowego nie widziałem (jeszcze serial powstał). "Władcy pierścieni" nawet nie zamierzam oglądać więc ciężko mi się odnieść ale wątpię żeby w którymkolwiek filmie zgromadzono tyle koni i żołnierzy co w "Potopie".
Z tego co piszesz odnoszę wrażenie, że wyłuskujesz z filmu sprawy techniczne, błędy montażowe i imponuje Ci rozmach- musi być na bogato. Dla mnie bardziej liczy się ogólne wrażenie a tych drobnych potknięć nawet nie zauważam.

ocenił(a) film na 3
mipal_2

Nie zawsze. Patrzenie na kino amerykańskie przez pryzmat filmów np. Baya jest bardzo krzywdzące dla wielu wielkich twórców.
Może i Has więcej wiedział, ale kompletnie nie potrafił tego pokazać. On nie pokazuje tam hiszpańskich szlachciców, ale polskich czereśniaków przebranych za hiszpańskich szlachciców. Gdyby film kręcił Mel Gibson prawdopodobnie kazałby wszystkim nauczyć się kwestii po hiszpańsku, a film nakręciłby w Andaluzji. No, ale jaki reżyser i jaki kraj produkcji takie kino.
Ale do czego prowadzi konkluzja, że tylko Europejczyk zrozumie Europejczyka? ma to bronić film Rękopisy? Jego niszowość i ukierunkowanie na Europę ma stanowić o tym, że jest lepszy? Niby dlaczego?
Skoro nie chcesz oglądać i na tej podstawie wysuwasz wnioski, to raczej nie ma sensu dyskutować dalej.
No właśnie ogólne wrażenie, przez te wszystkie babole techniczne i wszędobylską bidę, jest bardzo słabe.

katedra

Nie zgodzę się, że u Hasa to są "Czereśniacy" przebrani za hiszpańskich szlachciców. W latach 60 mieliśmy jeszcze w Polsce elitę intelektualną Narodu i myślę, że spora część środowiska filmowego do niej należała. To byli ludzie wysokiej kultury, obyci, wykształceni, potrafiący rozmawiać na nie banalne tematy, intelektualiści, którzy dla reszty społeczeństwa stanowili wzór towarzyski. To bardziej bym się obawiał, że u Gibsona hiszpańskich szlachciców grali by amerykańscy kowboje. "Rekopis..." jest filmem polskim, z pięknymi dialogami w naszym języku, które cieszą ucho, więc jaki sens miałoby mówienie wszystkich partii tekstu po hiszpańsku? Przecież w tym filmie nie tyle chodzi o udawanie autentyczności ile o wyraz artystyczny. W tamtych czasach film traktowano jak sztukę, dziś traktuje się bardziej jak rzemiosło mające dostarczyć prostej rozrywki. Dlatego Has pewnie nie przejmował się drobnymi niedociągnięciami technicznymi czy wpadkami na planie ale dbał o to co najważniejsze- żeby film wywołał odpowiednie wrażenie na widzu, żeby miał fabułę, żeby powodował refleksję. Dlatego dla mnie nie ważne są te niedociągnięcia, bo pewnie i tak większość widzów ich nie zauważa, nie ważny jest czarno-biały kolor filmu i niska (jak na dzisiejsze czasy) jakość. Może dlatego nie rozumiem niektórych dzisiejszych widzów dla których jakość obrazu i dźwięku w filmie jest ważniejsza od dobrej fabuły, dobrych zdjęc, muzyki. Wg mnie jeżeli film jest dobry to nie potrzebuje rozdzielczości 4K, nie potrzebuje 100% dbałości o szczegóły, bo taki film obroni się nawet w wersji czarno-białej- liczy się czy historia jaką przedstawia pozostawi wrażenie na widzu.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones